Witam!Mam taką sytuację, od dłuższego czasu /kilku lat/ mam swedzenie...
Forum: Onkologia - forum dla rodziny i pacjenta
Temat: Potrzebuję słów otuchy (4)
- https://www.forumonkologiczne.pl/forum/potrzebuje-slow-otuchy/watek/1555078/1.html#p1555078https://www.forumonkologiczne.pl/forum/potrzebuje-slow-otuchy/watek/1555078/1.html Potrzebuję słów otuchy Gość
W kwietniu Tata wpadł w cug alkoholowy, w trakcie dostał zapalenie płuc, odmawiał leczenia. To był najgorszy czas dla mnie, ostatecznie udało się wezwać pogotowie które zawiozło Tatę do szpitala, od tamtej pory jeździłam z nim i pilnowałam terminów żeby dokładnie zdiagnozować guz w płucach o którym dowiedział się kilka miesięcy wcześniej, w czerwcu dowiedzieliśmy się że to rak drobnokomórkowy, na razie bez przerzutów odległych. Tata ma tylko mnie, wszystko teraz jest na mojej głowie, jego leki, wizyty, chemioterapia, wyprowadzanie pieska… mam też swoje życie, o którym teraz nie umiem myśleć. Jest mi okropnie źle, gdybym wiedziała że tą chorobę da się wyleczyć, byłoby inaczej, a tak to czuję że ta walka jest nierówna! Wpadam w depresje, nie mam ochoty na nic, jedynym moim celem w ciągu dnia jest zrobienie minimum w pracy i sprawdzenie czy Tacie niczego nie brakuje. Boję się co będzie kiedy jego stan się pogorszy, nie wiem czy dam radę patrzeć na to jak będzie odchodził. Tata zaś jest po drugiej chemii EP, brak skutków ubocznych oprócz wypadania włosów, ma dobry apetyt (chociaż raczej schudł) i jeszcze lepszy humor - myśle że albo nie potrafi sobie uświadomić do końca tej diagnozy, albo trzyma się ze względu na mnie. Mnie ogarnia strach, biorę leki uspakajające i nasenne, nie umiem się pogodzić z jego chorobą, chcę żeby żył. Potrzebuje słów wsparcia, historii z happyendem, albo chociaż napiszcie o przypadkach wieloletniego przeżycia z drobnokomorkowym rakiem - chcę mieć trochę nadziei żeby nie dołować go swoim nastrojem.
- https://www.forumonkologiczne.pl/forum/potrzebuje-slow-otuchy/watek/1555078/1.html#p1557946https://www.forumonkologiczne.pl/forum/potrzebuje-slow-otuchy/watek/1555078/1.html Potrzebuję słów otuchy Gość
Przytulam. Zrób ile możesz, resztę zostaw Górze.
- https://www.forumonkologiczne.pl/forum/potrzebuje-slow-otuchy/watek/1555078/1.html#p1558061https://www.forumonkologiczne.pl/forum/potrzebuje-slow-otuchy/watek/1555078/1.html Potrzebuję słów otuchy Gość
Witam . Jestem tutaj pierwszy raz .. I chyba muszę sama przed sobą się przyznać że pomału sama tylko ze sobą nie dam rady ..
Nie ja choruje. Mój mąż. Od 2 lat . 2 operacje. Chemioterapia. Wycięcie węzłów i obecnie od 3 tyg naświetlania .
Wyjdę na straszna osobę..mam tego świadomość ale muszę wyrzucić to z siebie. Nikomu tego nie mówiłam, ale nie mam już słuchać dzien w dzień co dzisiaj go boli . Ile dziś wytrzymał opatrunek, albo że znów trzba było go szybko zmieniać bo wyciekającą chlonka moczy bieliznę i spodnie pomimo opatrunku . Mam wrażenie że o niczym innym już nie rozmawiamy że sobą.
Obgadany zdawkowo kolejny dzień, co trzeba zrobić ale każdy poranek mój jak dotrę do pracy to sms jak się czujesz ? Każdy wieczór-wzioles cos przeciwbólowego?
Nie mogę już..
Każdy kto wie że mąż choruje przychodzi i pyta u jak on, jak się czuje ?? O mnie nikt nie zapyta..jestem sama że wszystkim. Nikt nigdy nie zapytał jak ja się czuje w tym wszyyskim ? Czy nie potrzebuje pomocy ? Mamy dwoje dzieci. Mam pracę, popołudniami co 2 dzień reż druga i normalne problemy-zebrania . Pieniądze. Rachunki .
Zaczynam mieć dość.. podle się z tym wszystkim czuje ale nie mogę już rozmawiać tylko o ranie lekach i opatrynku..niemam już innego życia. Życia we dwoje . .....
Czy jestem podła??? - https://www.forumonkologiczne.pl/forum/potrzebuje-slow-otuchy/watek/1555078/1.html#p1558531https://www.forumonkologiczne.pl/forum/potrzebuje-slow-otuchy/watek/1555078/1.html Potrzebuję słów otuchy GośćGość 2022-09-04 20:39:20Nie jesteś podła! Dobrze że wyrzucasz to z siebie. Trzeba być bardzo silnym, będąc obok osoby z taką diagnozą, obawiam się że jeszcze więcej przed Tobą. Obyś wytrwała dla własnego sumienia i siebie samej, gdyby odszedł przedwcześnie, będziesz wiedziała że zrobiłaś wszystko jak trzeba. Pozdrawiam
Witam . Jestem tutaj pierwszy raz .. I chyba muszę sama przed sobą się przyznać że pomału sama tylko ze sobą nie dam rady ..
Nie ja choruje. Mój mąż. Od 2 lat . 2 operacje. Chemioterapia. Wycięcie węzłów i obecnie od 3 tyg naświetlania .
Wyjdę na straszna osobę..mam tego świadomość ale muszę wyrzucić to z siebie. Nikomu tego nie mówiłam, ale nie mam już słuchać dzien w dzień co dzisiaj go boli . Ile dziś wytrzymał opatrunek, albo że znów trzba było go szybko zmieniać bo wyciekającą chlonka moczy bieliznę i spodnie pomimo opatrunku . Mam wrażenie że o niczym innym już nie rozmawiamy że sobą.
Obgadany zdawkowo kolejny dzień, co trzeba zrobić ale każdy poranek mój jak dotrę do pracy to sms jak się czujesz ? Każdy wieczór-wzioles cos przeciwbólowego?
Nie mogę już..
Każdy kto wie że mąż choruje przychodzi i pyta u jak on, jak się czuje ?? O mnie nikt nie zapyta..jestem sama że wszystkim. Nikt nigdy nie zapytał jak ja się czuje w tym wszyyskim ? Czy nie potrzebuje pomocy ? Mamy dwoje dzieci. Mam pracę, popołudniami co 2 dzień reż druga i normalne problemy-zebrania . Pieniądze. Rachunki .
Zaczynam mieć dość.. podle się z tym wszystkim czuje ale nie mogę już rozmawiać tylko o ranie lekach i opatrynku..niemam już innego życia. Życia we dwoje . .....
Czy jestem podła??? - Gość
- Swędzenie odbytuForum: Czas wolny
- Podejrzenie raka
Od czterech miesięcy mam ucisk i rozpieranie w jelitach. wynik krwi utajonej w kale...
- Ankieta dotycząca oceny jakości życia osób z chorobą nowotworową płuc
Witam. Jestem studentką studiów magisterskich na kierunku pielęgniarstwo....
- Rak pęcherzykowy tarczycy
Witam,pół roku temu miałam wycięta tarczycę. Długo...