Rozmowa z dr. med. Tomaszem Tomasikiem, prezesem Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce
Reklama:
Jakie trudności, oprócz braku wiedzy, musi pokonać lekarz, aby reagować na przemoc?
Lekarz rodzinny może mieć wielorakie trudności w rozwiązywaniu tego typu problemów. Proszę pamiętać, że sprawuje on opiekę najczęściej nad całą rodzinę, a więc zna nie tylko osobę doznającą przemocy, ale i potencjalnego sprawcę. Lekarz może się obawiać, czy jego interwencja w stosunki rodzinne nie przyniesie więcej szkody niż pożytku.
Jeśli do lekarza zgłasza się pacjentka – czy też pacjent, bo przemoc może dotyczyć także mężczyzn – z jakimiś niespecyficznymi objawami, bólami głowy, bezsennością czy zaburzeniami ze strony przewodu pokarmowego i stwierdzi, że od dawna dokuczają choremu te dolegliwości, a z badań nic nie wynika, to wówczas warto szukać przyczyn również w sytuacji rodzinnej.
Przestrzegałbym jednak przed kierowaniem się wyłącznie intuicją. Pacjent nie może poczuć się dotknięty niewłaściwie sformułowanym pytaniem o doświadczanie przemocy. Lekarz musi dołożyć starań, żeby nie wystawić na szwank prawidłowych relacji łączących go z pacjentem. Aby umiejętnie wypytać o problem i go rozpoznać, potrzebna jest wiedza i umiejętności, o których wspomniałem.
Przekazaniu tej wiedzy służą publikacje „Lekarzu, reaguj na przemoc!”, a także strona internetowa kampanii. Sporo uwagi poświęcamy interdyscyplinarnej współpracy lekarza z innymi instytucjami i służbami powołanymi do przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jak namawiać do takiej współpracy?
Na pewno lekarz sam nie zdoła zwalczyć zjawiska przemocy w rodzinie pacjenta. Uważam, że powinien czuć się odpowiedzialny przede wszystkim za pomoc swojemu podopiecznemu, a nie za samodzielne rozwiązanie problemu. Powinien podejmować współpracę z pomocą społeczną, organami porządku publicznego czy nawet organami ścigania.
Nie ukrywajmy, że pewne okoliczności zniechęcają lekarzy do tej współpracy. Zdarzało się, że zgłoszenie policji podejrzenia o przemocy w rodzinie wiązało się np. z wezwaniem lekarza na komisariat, by składał dodatkowe wyjaśnienia. Dlatego wydaje mi się, że wiele jeszcze trzeba zrobić, jeśli chodzi o współpracę między sektorem ochrony zdrowia a sektorem prawnym, sektorem edukacji czy sektorem pomocy społecznej.
Zaczynamy od działań edukacyjnych. Czy Pana zdaniem w tle problemu, o którym rozmawiamy, można umieścić swego rodzaju społeczną zgodę na przemoc w rodzinie?
Może inaczej: przyzwolenie na przemoc w rodzinie to za dużo powiedziane, ale z pewnością możemy mówić o przyzwoleniu na to, aby nie wtrącać się do życia obcych ludzi, żeby nie interesować się, czy źle się u nich nie dzieje itp. Na szczęście podejmuje się wiele działań, by to zmienić. Kampania „Lekarzu, reaguj na przemoc!” również pełni taką rolę.